Kiedy wiosną zaświtał mi w głowie plan powrotu po wielu latach do motocykli, mój przyjaciel – na co dzień jeżdżący Triumphem – powiedział: „Zientara, wskakuj na nową Hondę Rebel! Jest śliczna i sam jestem ciekaw jak jeździ”. Wróciłam do domu i natychmiast obejrzałam ją z każdej strony na zdjęciach. Rebelka jest kultowa i od trzech dekad ma mnóstwo fanów na całym świecie. Jednak to, jak wygląda dziś, naprawdę mocno mnie zaskoczyło.

Połączenie klasyki z nowoczesnością, customowy klimat i przód z lampą LED trochę jak z Matrixa. Ten miks w Hondzie Rebel nie tylko działa, ale daje poczucie spójności i bardzo dobrego zamysłu designerów. W czerni bardzo jej do twarzy i choć nie jest to duży motocykl, robi wrażenie bardzo poważnego gracza, z którym nie ma żartów. I to mi się podoba.

Tak się jednak potoczyło, ze na Rebelkę wsiadłam po kilku testach, w tym Indiana Scouta i Triumpha Bonneville’a. I sama zadawałam sobie pytanie, czy będzie mi brakowało mocy, wrażeń, przyspieszenia? Prawda okazała się zupełnie inna. Powinnam była od Hondy Rebel zacząć, bo teraz już wiem, że jest to najlepszy wybór na pierwszy poważny motocykl albo – tak jak w moim przypadku – powrót po latach. To fantastyczna maszyna, bardzo przyjazna i wybaczająca. Dająca mnóstwo „wyczucia” jazdy jednośladem, ucząca prawidłowych odruchów. Na Rebelce poczułam pełną frajdę bezpiecznego składania się w zakrętach, mądrego przemieszczania się w miejskich korkach i manewrowania na miejscach parkingowych. To wszystko dlatego, że czułam Hondę Rebel w pełni i dokładnie wiedziałam, jak się zachowa przy dodawaniu i odejmowaniu gazu czy wchodzenia w łuki. I uwierzcie mi, że w miejskiej przestrzeni nie brakowało mi ani mocy ani przyspieszenia.

Jest kilka elementów, które składają się na „przyjazność” Rebelki. Dwucylindrowy silnik chłodzony cieczą o pojemności 471 cm3 i mocy 46 KM jest idealnie uszyty do rozmiarów motocykla, który sprawia dużo przyjemności z jazdy. Sprzęgło wyposażone w system „assist and slip”, redukuje moc nacisku na dźwignię aż o 30%, co podczas dłuższych przejażdżek naprawdę robi różnicę. Dzięki antyhoppingowej charakterystyce ogranicza do minimum ryzyko uślizgu tylnego koła przy zmianie biegów. To kolejny punkt za tym, żeby przygodę na motocyklu zaczynać właśnie od Hondy Rebel. Tym bardziej, że można nią jeździć mając w kieszeni prawo jazdy kategorii A2.

Niewielka waga 191 kg to poważny atut Rebelki. Zawieszenie idealnie tłumi nierówności na drodze i chroni przed nie przyjemnymi podskokami na niewątpliwie wygodnej kanapie. I świat staje się zdecydowanie piękniejszy. Na koniec wisienka na torcie, czyli cena. Hondę Rebel można kupić już za 31.300 złotych, co w dzisiejszych realiach rynkowych jest dość zaskakujące. Z ręką na sercu mogę polecić Rebelkę wszystkim, którzy zaczynają swoją motocyklową przygodę. Szczerze? Lepszego przyjaciela na nową drogę życia, ze świecą szukać.

Fot. Maciej Babiński