Tego auta w MOTOMORFOZACH nie mogło zabraknąć. Trudno znaleźć bardziej kultowy, charakterystyczny i wdzięczny obiekt do motoryzacyjnego zachwytu niż MINI we wszystkich jego odsłonach. A przyznać muszę, że kocham się platonicznie w każdej z nich. Krążyło mi po głowie pytanie przeradzające się w trudny do rozwiązania dylemat: które MINI powinno stać się bohaterem mojej przemiany? Wybór padł na szalone kombi, czyli wersję Clubman z najbardziej zwariowanymi drzwiczkami bagażnika otwieranymi na boki. Niezbyt praktyczne, ograniczające widoczność i absolutnie doskonałe pod względem designu. W Salonie FACES wywołałam spore poruszenie, bo Clubman to nie lada wyzwanie dla stylistów, którym tradycyjnie postanowiłam się poddać bez dyskusji. „Będzie nowocześnie, miejsko i z lekkim pazurem” – usłyszałam od Izy Markiewicz, która w głowie uknuła już idealną wizję MOTOMORFOZY z MINI w roli gwiazdy. A ja z podekscytowania nie mogłam się już doczekać!

Iza w Butik Cafe przebierała w stylizacjach konsultując z Olgą Sulipą dobór makijażu, a ja w tym czasie rozkoszowałam się Clubmanem. Znam go od wielu lat i każda nowa odsłona bawi mnie bezgranicznie. Trochę urósł, ale na szczęście nie wydoroślał, bo wciąż jest połączeniem szaleństwa i elegancji. MINI to jedyny samochód, który potrafi połączyć ekstrawagancję z klasą w idealnych proporcjach. W dodatku jeździ jak marzenie, bo gokartowy styl jazdy nie jest tylko reklamową obietnicą. Wersja Cooper S All4 to chyba najlepszy wybór. Czterocylndrowy, dwulitrowy silnik o mocy 192 koni mechanicznych rozpędza Clubmana do setki w zaledwie 6,9 sekundy, a napęd na cztery łapy wkleja go w drogę jak super glue. We wnętrzu, jak na MINI przystało, miliony gadżetów – tych potrzebnych i tych, które służą wyłącznie do frajdy. I oto w tym samochodzie chodzi! Uśmiech z twarzy ma nie schodzić, a poziom dopaminy utrzymuje się na najwyższym poziomie. Wpadłam więc do FACES z dzikim podekscytowaniem w oczach i ciekawością co mnie za chwilę czeka.

Iza Markiewicz to mistrzyni w swoim fachu. Przyniosła jeansy, bez mierzenia, idealnie dobrane „na oko”. Każda kobieta wie, że to zadanie prawie niemożliwe. A jednak okazało się, że leżą jakby były skrojone dokładnie na mój rozmiar! Do tego nowoczesny szary sweter fikuśnie zapinany z tyłu i jeden szalony element w postaci kolczyka-pawiego piórka. MINI Clubman będzie do całości pasował jak marzenie! Usiadłam na fotelu u Olgi i czekałam na makijażowi dopełnienie stylizacyjnej koncepcji. Kiedy zobaczyłam, że sięga po moje ukochane turkusy nie mogłam powstrzymać entuzjazmu. Szmaragdowo-niebieskie oczy były od zawsze moim marzeniem, tylko do takich kolorów potrzeba artysty. Olga potrafi wyczarować cuda i tak też stało się tym razem. Kolejna MOTOMORFOZA, zupełnie inna od pozostałych, MINi i ja  (szczęśliwa jak wariatka!) i teraz już tylko pozostało dokonać dzieła w postaci sesji. Mateusz Misiak, który za obcowanie z samochodami gotów jest zaprzedać duszę, złapał za aparat i uwiecznił kolejną przemianę.

MOTOMORFOZY ciągle mnie zaskakują. Ile samochodów tyle możliwości, a ja dzięki FACES i Izie z Butik Cafe odnajduję się w każdej z nich odkrywając swoje nowe oblicza. Pomyślałam, że to wspaniałe przeobrażanie się pozwala nie wpadać w marazm i rutynę. Rozwijamy skrzydła, bądźcie czujni, bo w kolorowaniu świata zaczynamy dochodzić do perfekcji.

Photo: Misiak_photography
Make-up: Salon Faces – Olga Sulipa
Hair: Salon Faces – Olga Sulipa
Style: #MobilnyButik – Izabella Markiewicz