La donna e mobile. Najnowsza Honda Civic jest tak inna od poprzedniej, że tym bardziej teoria ta się potwierdza. Z szalonej i futurystycznej trzpiotki przemieniła się w elegancką i dystyngowaną damę. W dodatku turbodoładowaną, bo silniki wolnossące w Hondzie właśnie przeszły do historii (dzięki, o Mazdo, że chociaż Ty pozostałaś im wierna!)

Polska prezentacja miała miejsce w Warszawie. Na początku dowiedziałam się, że klient docelowy Hondy Civic w wersji sedan celuje w wiek… 60 plus. Trochę mnie to zaskoczyło, ale postanowiłam nie zrażać się na wyrost. W końcu drzemie we mnie retro dusza. Miałam nadzieję, że z kolei w Hondzie Civic nadal drzemie obiecywana w sloganie „Siła Marzeń” i jakoś się dogadamy.

Civic Sedan nie ma już futurystyczno-kosmicznych kształtów.  I dobrze. Bardzo ładna, stonowana choć nowoczesna linia wpadła mi w oko. W środku moc bajerów i wszystko na dotyk, czego nie lubię, bo jestem fanką zwykłych pokręteł i przycisków. No trudno, takie czasy. 7 calowy wyświetlacz i bardzo ładne wnętrze wykonane z przyzwoitych materiałów. Bardzo solidnie, co sprawdziłam pukając we wszystkie elementy. Ta część testu zawsze bawi mnie niezmiernie! Ergonomia na piątkę z plusem – wszystko pod ręką, intuicyjne, bez konieczności drapania się 5 minut w głowę i zadawania sobie pytania „jak to się wyłącza?”. Radary, kamery, inteligentny ogranicznik prędkości (!), co wszystko razem nazywa się Honda Sensing. Ładnie brzmi i świetnie się sprawdza. Nawet tak analogowej kobiecie jak ja,  nowinki technologiczne potrafią zwyczajnie ułatwiać życie.

Podróżowanie damą Civic Sedan okazało się niezwykle przyjemne. Miałam wrażenie, że jadę bardzo dużym samochodem z niezwykle przestronnym wnętrzem. Honda Civic urosła w porównaniu z poprzednią generacją i to się czuje. Wielowahaczowe zawieszenie z tyłu poprawiło komfort jazdy i radość pokonywania zakrętów. Taki mały myk, czyli przeniesienie zbiornika paliwa spod przednich foteli pod tylne spowodował lepsze wyważenie auta. Silnik 1,5 o mocy 182 KM w połączeniu z precyzyjną, manualną skrzynią biegów radzi sobie zacnie, a w środku jest przyjemnie cicho. Poczułam chęć na więcej i już miałam w planach daleką wyprawę nad morze, ale niestety czas testu płynął nieubłaganie. Kolejka dziennikarzy spragnionych testowania zmusiła mnie do powrotu. Cóż, może następnym razem.

Muszę przyznać, że Honda Civic Sedan mocno mnie zadziwiła. Zaczęłam nawet trochę za nią tęsknić, więc zajrzałam do cenników. Tu dopiero ogarnął mnie smutek, bo bez 90 tysięcy  nawet nie ma co marzyć. Wreszcie zrozumiałam, dlaczego potencjalnemu klientowi stuknęła 60-tka… Po prostu zbiera na swojego Civica przez 20 lat! Spróbuję zacząć oszczędzać teraz i kiedyś Wam opowiem, czym za taką kwotę chciałabym podróżować. Póki co, Civic pozostaje poza moim zasięgiem.