Uwielbiam zloty! Przede wszystkim za to, że nie ma na nich ludzi przypadkowych. Ci, którzy poświęcają wolny weekend na motoryzacyjną przygodę naprawdę kochają swoje samochody. Przyjeżdżają po to, żeby pobyć ze swoimi mechanicznymi pupilami i poznać innych właścicieli, równie zwariowanych na tym punkcie. Na II zlocie Mitsubishi nie było inaczej. W malownicze okolice Jury Krakowsko-Częstochowskiej przyjechało aż 136 samochodów, a w każdym z nich uśmiechnięte rodziny w komplecie. Dzieci małe i duże, starsi i młodsi, a także czworonogi – wszyscy zaangażowani i uśmiechnięci, gotowi na wyprawę życia. Już na sam widok serce mi się uradowało, bo przecież połączyła ich miłość do czterech kółek.

Zloty mają swój specyficzny rytm i klimat. Najważniejsze jest jednak obcowanie z samochodem i tego zabraknąć nie może. Uczestnicy Zlotu Mitsubishi na brak jazdy nie mogli narzekać. Przygotowano trzy trasy do wyboru w zależności od możliwości samochodu i chęci kierowców. Na miłośników off-roadu (a takich wśród właścicieli Mitsubishi jest sporo) czekała trasa terenowa. Pełna wrażeń, błota, kolein, piachu i wyzwań. Dla tych, którzy na co dzień podróżują Outlanderami i ASXami były dwie inne trasy. Może łatwiejsze, ale nie mniej malownicze. Każdy mógł się jednak poczuć off-roadowcem z krwi i kości, bo L200 Monster i Pajero Adventure – w pakiecie z najlepszymi instruktorami – były do dyspozycji każdego. Mocno się napracowały, bo chętni do ekstremalnego testu byli niemal wszyscy uczestnicy. Włączając mnie!

Na II Zlocie Mitsubishi pojawili się też ambasadorowie marki. Dwie wspaniałe osoby, które zżyły się na dobre ze swoimi samochodami. Maciej Stuhr, który na co dzień docenia uroki Outlandera PHEV (mojego ulubionego!) i Ania Cieślak ze swoim ASXem. Tak bardzo zakręcili się off-roadem, że zapomnieli o bożym świecie. Trudno im się dziwić. Zloty tak już mają, że wszyscy zarażają się entuzjazmem i najważniejszym tematem rozmów staje się samochód. Magiczny wynalazek do sprawiania ludziom radości. Szkoda, że takie weekendy nie trwają wiecznie. Przyszło mi do głowy, że tak może wygląda raj dla samochodziarzy? W przyszłym roku będę z pewnością i już nie mogę się doczekać!