Koniec z przyklejaniem samochodom łatek. I bardzo dobrze, bo do szewskiej pasji doprowadzało mnie kojarzenie aut miejskich z „damskimi”. Tak jakby mężczyzna nie mógł sobie pozwolić na posiadanie czegoś, co nie ma pod maską Vósemki i nie może się pochwalić pozycją pole position na każdych światłach. Drodzy Panowie, dobra wiadomość. Nowa Micra ma zdecydowanie bardziej męski charakter od poprzedniczki i z całą pewnością nie będzie zagrażać poziomowi testosteronu. Kilka zabiegów stylistycznych sprawiło, że nie jest to kobiecy gadżecik a sprawa stała się poważna. Trend na ostre, cięte linie nadwozia zawładnął światem motoryzacyjnej mody na dobre. Niektórym to służy, z innymi jest trochę gorzej, jednak Micra niewątpliwie na tym zabiegu zyskuje. Sprawdziłam osobiście i oddałam ją na chwilę w męskie ręce Bartka, który nie tylko nie narzekał. Ba, nawet powrócił całkiem uradowany! Pomimo faktu, że pod maską szalone trzy cylindry i oszałamiająca pojemność 0,9 l o mocy galopujących 90 mechanicznych koników. Mało? Niekoniecznie. Micra zasuwa dynamicznie i niczego się nie boi.
Nissan Micra to już auto niemal kultowe. 34 lata tradycji (o matko, kiedy to minęło!) zrobiły swoje i najmniejszy przedstawiciel stajni Nissana nikomu nie musi się z niczego tłumaczyć. Piąta generacja zrobiła jednak krok w przyszłość, co bardzo czuje się we wnętrzu. Podcięta od dołu kierownica świetnie leży w dłoniach, nic nie skrzypi i nie trzaska. Materiały są dobrej jakości (no, może poza boczkami), a sprzęt audio (BOSE!) gra bez zarzutu. Nic, tylko jechać i się cieszyć, że można stworzyć samochód fajniejszy od poprzednika. Co najważniejsze – Micra nie jest już taka mikra, bo sporo urosła i we wnętrzu można się zupełnie zacnie rozpanoszyć. 300 litrów w bagażniku to nie przelewki i na upartego można się pokusić upchnięcie wakacyjnych bambetli.
Bartek pojechał w trasę, przywiózł babcię (całą i zdrową) i na nic nie narzekał. Nie tylko dlatego, że jest miły. Po prostu zdziwiło go, że Micra jest wszechstronnie utalentowana. Ze mną trafiły jej się miejskie przeloty, do których z całą pewnością została stworzona. Micra to mistrz parkowania w zatłoczonych uliczkach i – jak na mieszczucha przystało – potrafi dokonać cudów w kwestii manewrowania. Wspomaganie kierownicy działa idealnie. Pomaga, ale na całe szczęście nie zabiera człowiekowi frajdy z czucia samochodu. Na początku nie mogłam sobie wyrobić zdania na temat zawieszenia, które czasem wydawało mi się ciut za miękkie a czasem ciut za twarde (taka jesienna kobieca fanaberia). Doceniłam, kiedy na ekspresówce Micra wklejała się w zakręty jak guma do żucia i ani przez chwilę nie dała mi powodu do stresu. Całkiem spora Micra wpada w oko i potrafi sprawić przyjemność. Spoważniała, urosła i robi wrażenie. Coś czuję, że namiesza na rynku. Damskim i męskim.
Leave a Reply