Są takie samochody, które potrafią uruchomić najbardziej szalone zakamarki wyobraźni. L200 zawsze działało na mnie pobudzająco. Kiedy siadam za kierownicą tego wielkiego pick-upa mam wrażenie, że nie muszę się niczego bać i pora zrobić w życiu coś szalonego. Do FACES podjechałam specjalną wersją L200, czyli Black Edition w perłowej bieli z czarną atrapą chłodnicy, czarnymi nadkolami i czarnymi jak smoła 17 calowymi felgami. Teoretycznie przegadałyśmy wcześniej z Olgą i Margo koncepcję na MOTOMORFOZĘ, ale dziewczyny w ostatniej chwili wywróciły wszystko do góry nogami. A wszystko przez kurtkę, która wieczór wcześniej rzuciła je na kolana…

W L200 naprawdę można porzucić wszystkie ograniczenia i lęki. Dlatego wrzuciłam na siebie zwariowaną, mieniącą się szalonymi odblaskami kurtkę i już wiedziałam, że będzie ostro. Olga wyczarowała szalone kolory sztucznych włosów, które postanowiła mi wpleść w warkocze i poddałam się MOTOMORFOZIE z lekkim zawrotem głowy. Poczułam się trochę jak bohaterka DC, komiksowa postać walcząca z tuzinem złoczyńców. Ja w wizji FACES wraz z  L200 wkroczyliśmy w świat fantazji, w którym poczułam się jak ryba w wodzie!

Uznanych pick-upów, takich z prawdziwego zdarzenia, bez miękkiej gry, nie ma wcale dużo. L200 to majstersztyk w swojej klasie. Uwielbiam jak pięknie mruczy silnik o pojemności 2,4l i mocy 181KM z momentem obrotowym 430Nm dostępnym już przy 2500 obrotów. I to jest frajda! Wciskam gaz, a L200 bez cienia zmęczenia prze do przodu, ani przez chwilę nie dając znać, że mu ciężko. Mam z resztą wrażenie, że jemu po prostu nigdy nie jest ciężko… W nowym L200 wspaniałe jest to, że w kabinie zrobiło się przyjaźnie i komfortowo. Nie muszę się już stresować wyborem pomiędzy prawdziwym mocarzem do ciężkiej pracy i autem do codziennego użytkowania. L200 może spokojnie służyć do normalnego, miłego podróżowania. A jak mi przyjdzie do głowy pociągnąć przyczepę lub wjechać w ciężki teren – proszę bardzo! Blokada centralnego dyferencjału i reduktor? Wszystko pod ręką. A przy okazji klima, dobre audio, kamera cofania i mnóstwo systemów, które czuwają nad moim bezpieczeństwem. Nic tylko kochać i jeździć gdzie oczy poniosą!

Dawno się tak nie wkręciłam w MOTOMORFOZY jak tym razem. Mateusz Misiak, nasz rewelacyjny fotograf, bawił się sesją jak dziecko wymyślając coraz dziwniejsze koncepcje na zdjęcia. Pierwszy raz widziałam, że mu oko błyszczy nie tylko z powodu auta. Mateusz (zakochany w samochodach) do tej pory na ubrania nie zwracał specjalnej uwagi. Tym razem sam powiedział: „Ta kurtka to petarda!” To z resztą widać na zdjęciach, które mienią się wszystkimi kolorami. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby taką koncepcję stylistyczną wymyślić do L200. Cóż, Salon FACES potrafi mnie jednak wciąż zaskoczyć!

Hair&Makeup: Olga Sulipa/FACES

Stylizacja: Margo/FACES

Photo: Mateusz Misiak/Misiak Photography