JEEP RENEGADE

TYP: Prawdziwy Włoch – dobrze zbudowany i ubrany w modne fatałaszki

CHARAKTER: Po „tacie” Jeepie ma skłonność do bezdroży, ale „mama” Fiat zrobiła swoje i Renegade kocha błyszczeć na salonach

CO LUBI: Umiarkowany teren oraz przejażdżki po bulwarach o zachodzie słońca

CZEGO NIE LUBI: Brutalnego traktowania w ostrym terenie. Może i potrafi, tylko po co, skoro jest taki elegancki.

STOPIEŃ ZAŻYŁOŚCI: Miesza w uczuciach. Czyli jednak typowy Włoch!

Telenowelą włosko-amerykańska

Muszę przyznać, że na małżeństwo Fiata z Jeepem i Chryslerem patrzę z lekkimi obawami. Wszystko przez osobistą rozpacz, jaka dotknęła mnie wraz że zniknięciem z rynku mojego ulubionego 300C. Prawdziwy, rasowy i bezkompromisowy mężczyzna pojawił się w nowej odsłonie jako… kobieta z kocimi oczami o nazwie Lancia Thema. Włoski design i styl projektowania to jedno z najważniejszych dziedzictw kultury europejskiej, ale Amerykanin powinien mieć swój własny klimat. I już. Na całe szczęście Wrangler wciąż pozostaje sobą i dzielnie broni swojej osobowości. Aż tu nagle na Salonie Samochodowym w Paryżu pokazał się on – cały w pomarańczowej barwie, bardzo designerski i bardzo efektowny. Renegade, włoska wizja Jeepa. Nie bardzo wiedziałam co o nim myśleć. Ładny, zgrabny, kolorowy, tylko tak mało męski! Jeep czy jednak bardziej Fiat? Że skrajnymi uczuciami postanowiłam przez jakiś czas nie zajmować żadnego stanowiska w tej sprawie. Może się przyzwyczaję? Może nadszedł czas na przełamanie konserwatywnego i staromodnego podejścia do motoryzacji? Uff, prawdziwe wyzwanie dla pasjonata. Aż pewnego zimowego dnia zjawił się w moim garażu bezczelnie patrząc mi w oczy. Jakby chciał powiedzieć, że teraz mnie oczaruje i wreszcie się w nim zakocham…

Nie ma telenoweli bez romansu

Renegade rzeczywiście ma w sobie skłonność do czarowania. Przede wszystkim bajeruje wyglądem. Jest ładny, muskularnie zbudowany i robi dobre wrażenie. We wnętrzu staram się nie myśleć o historii marki Jeep, wymazać z pamięci i udawać, że nic nie wiem. To trudne, bo motyw słynnego logo jest praktycznie wszędzie – nawet na lusterku wstecznym. Na obrotomierzu widnieje precyzyjnie zaprojektowana plama błota w kolorze pomarańczowym i oczywiście nie mogło zabraknąć uchwytu z wytłoczonym napisem „Since 1941”. Epatowanie marka to też włoska cechą. Tak na wszelki wypadek, żeby kierowca nie zapomniał w jakim jest samochodzie. To wszystko w połączeniu z miękkimi materiałami i dbałością o wykończenie detali miesza mi w głowie. Wnętrze jest ładne, delikatne, a kolory dobrano z gracją. Skłamałabym, gdybym chciała powiedzieć, że mi się nie podoba. Znalazłam więc teorie, że to pierwszy w historii kobiecy Jeep. I tego się trzymam. Poczułam, że ten romans zaczyna mi się podobać, pomimo wewnętrznego buntu na tak mocną ingerencję w kultowosc Jeepa. Renegade zaczął mnie wkręcać w pewien rodzaj flirtu, którego przecież wcale nie chciałam! Eh, Włosi….
Pokochać czy nie pokochać? Oto jest pytanie!

 


Prawda jest taka, że Renegade z 2-litrowym dieslem pod maska sprawia dużo przyjemności. Jest w nim coś co daje namiastkę poczucia prowadzenia prawdziwego Jeepa, choć nie ryzykowałabym z upapraniem go w błocie po dach. Najprzyjemniej prowadzi się na asfalcie. Jest cichy, daje poczucie siły i pali nieco ponad 7 litrów. To dobry wynik na póltorej tony masy z kwadratowym nadwoziem. Napęd na cztery koła i możliwość dostosowania trybu jazdy do róznych warunków to coś, co pozwoli na zjechanie z glównej drogi bez większego stresu. Tylko taki on ładny, że aż go żal na ciężka harówke w terenie! Namieszał mi w uczuciach. Polubiłam go i jestem przekonana, że będą go lubiły przede wszystkim kobiety. Włoska delikatność w połączeniu z amerykańska potęgą to mieszanka dość wybuchową. Z jednej strony mnie drażni z drugiej jednak trochę pociąga. Motoryzacyjny świat ewoluuje i chyba czas przystosować się do zmian. Może jednak nie będzie to takie trudne.